Pretekst
Wyciągnęłam z zakamarków dysku, choć pewnie nie powinnam i pewnie wkrótce usunę
Mówią, że temu dajesz krzyż, kogo wybrałeś
do kochania.
A ja niegodna! Można by prosić o zmianę
Twego zdania?
Tego wyboru? Spędza sen. Tak boli życie
nieudaczne.
Pokochaj kogoś, lecz nie mnie. Zanim
upadnę, nim dogasnę.
Już od dzieciństwa gorzki smak – orzekli w
kitlach: „Nie przeżyje”.
Pod tlenem wybudzałam się, a strach
zaciskał dziecka szyję.
Uratowali jakoś. Cud! Dorosłych synów mam,
a przecież
też nie donosić miałam ich – lekarze jednak
byli w błędzie.
Zabrałeś potem godność mi, gdy wczesnym
snem poślubnym śniłam.
Wybaczyć przyszło, chociaż łzy..., zanim
siniaki wygoiłam.
I jakoś poturlało się – lepiej lub gorzej
trwało. „Jakoś.”
Nie było lekko – przecież wiesz. Byłam
wygodną kuchtą, praczką...
Brakło szacunku - braknie słów! A dnia
pewnego sił nie stało.
Przepadło zdrowie. Powiedz mi, dlaczego
dałeś kruche ciało,
skoro mam ciężar taki nieść , bronić się,
kiedy licho kusi?
Ile też człowiek może znieść? Ja sądzę, że
nie może – musi.
Potem zabrałeś niemal ćwierć wieku, gdy
prawdę ujawniłeś
o drugim życiu, które wiódł ten, co na
życie przeznaczyłeś.
Zabrałeś ciepło, radość, chleb... I psa
zabrałeś. Syn pogrzebał.
Widziałam w jego oczach łzy. Szumiały w
lesie smutne drzewa...
Potem raz jeszcze w zdrowie cios. I znowu
utracona praca.
Znowu ten nazbyt twardy chleb, nadzieja,
która nie popłaca.
I nowy debet wiary, strach. Smok samotności
zewsząd czyhał.
Chciałabym otrzeć synom łzy. Ich też
przygniotła ojca pycha.
Na oczach syna (Boże!) broń! Wykierowana w
oczy matki!
Musiał to unieść również on. Lecz to nie
koniec złych wypadków.
Sądy, zeznania, piekła swąd spowijał, ale w
końcu minął.
Uwierzyć trudno słowom, lecz nie sposób nie
uwierzyć czynom.
Synowie muszą ze mną nieść i też nielekko
im z tym drzewem.
Wrzuceni w niebezpieczny wir życia - zbyt
wcześnie. Za co? Nie wiem.
Nie zawinili. Przecież wiesz! Zawsze
dobrymi dziećmi byli!
Wszystko się stało. Mam dziś nic. I szukam
balsamicznej chwili.
Na chwilę dałeś piękny sen i ręce, które
pokochałam.
Nie trwało długo. Ale znów niejedna noc się
rozpłakała.
Chustką wycieram mokry nos. Szukam oparcia
w wierszach, w pracy...
Czy tak naprawdę musi być, jakby nie mogło
być inaczej?
Nie umiem, Panie, modlić się. O zawierzeniu
ktoś mi mówił.
Łatwo powiedzieć komuś kto, nie odczuł tak
bolesnej zguby
młodzieńczych marzeń, planów... Zwróć
perlistość śmiechu, wiarę w jutro!
Bo tak się nie da, Panie, żyć. Spokoju daj,
bo ledwie musnął,
i zaraz przepadł. A ja - cóż? Doprawdy –
staram się jak umiem...
Podobno wszystko o nas wiesz. Ale
zwątpiłam, że rozumiesz.
Na szczęście dałeś ludzi garść – nie
pozwolili runąć w przepaść.
Może w tych ludziach byłeś Ty? Kiedyś
wcieliłeś się w człowieka...!
Nie umiem, Panie, modlić się. Ten list więc
piszę zbuntowany.
Świadkiem udręki jesteś Ty. I cztery
obojętne ściany.
Mówią, że temu dajesz krzyż, kogo wybrałeś
do kochania...
Wsłuchana myślę: mądrość to...? Czy raczej
pretekst do przetrwania?
https://www.youtube.com/watch?v=w3ueFAiyMvQ
Komentarze (21)
"..i czemu mnie doświadczasz tak....."?
"Grusz-elu" czytając ten list,
zobaczyłam siebie. Zawsze zadawałam sobie pytanie
dlaczego
ja, dobra dusza która by muchy
nie skrzywdziła. Wydaje mi się,
że Pan Bóg wystawia nas na próbę. Musimy wiele
przejść, żeby zrozumieć życie i wszystko
co nas otacza. Mnie Bóg pomógł
po wszystkich przejściach
i na stare lata jestem bardzo
szczęśliwa. Nauczyłam się pokory
i cierpliwości do życia. Stałam
się teraz silniejsza i radzę
sobie z przeciwnościami losu.
Czytając ten list płakałam jak
bóbr, łzy nie mogły się zatrzymać. Pozdrawiam Cię
serdecznie i przesyłam uśmiech.
Wzruszający, piękny list. Też czasami tak myślę:
"Podobno wszystko o nas wiesz. Ale zwątpiłam, że
rozumiesz.", coraz częściej ostatnio.
Miłego dnia :)
Juz wczoraj widzialam Twoj wiersz gruszElka, bylo mi
smutno, polecialy lezki (nie te Jozefy) a komentarza
nie moglam sklecic.Teraz tez nie moge.
Pozdrawiam serdecznie:)
Nie wiedziałam, dlaczego jeszcze nie śpię, teraz już
wiem:)
Dwa razy przeczytałam,
jestem pewna, że ten wiersz, napisało życie.
Elu, mówią, że Pan Bóg nie daje krzyża, którego
człowiek nie udźwignie.
Pozdrawiam cieplutko:):):)
Bardzo smutny i życiem pisany wiersz.Bywa,że dostajemy
od życia krzyż,którego nie jesteśmy w stanie udźwignąć
i nie potrafimy zrozumieć czemu nas pewne rzeczy
spotykają...
Mimo wszytko nawet,gdy jest najgorzej warto wykrzesać
nadzieję i walczyć o siebie i o lepsze jutro,choć
wiem,że bywa to trudne...
Serdecznie pozdrawiam,a wiersz bardzo poruszający...
Dobrej nocy życzę:)
Wracam poczytać jeszcze raz.Mam nadzieję, że to tylko
opowieść nie mająca z autorką nic wspólnego poza
wymyśleniem tematu i świetną realizacją.
Wracam poczytać jeszcze raz.Mam nadzieję, że to tylko
opowieść nie mająca z autorką nic wspólnego poza
wymyśleniem tematu i świetną realizacją.
Andreasie, już dawno zaczęłam i trochę tej prozy mam
na sumieniu - również tutaj na beju. :) Piszę w
różnych rodzajach i gatunkach i to się nie zmieni,
bozmienność to cecha constans mojej pisaniny :)
Pozdrawiam wszystkich, ktorzy przez tekst przebrnęli.
:)
Elu,zacznij pisać piękną prozę.Pozdrawiam i proszę.
jak w niejednej rodzinie, nikt
nie wie co za drzwiami płynie.
Pozdrawiam serdecznie
klimatu
aż trudno komentować, dobre pytanie w puencie...
Kasprzycki dopełnia klimat,
też się buntuję czasem, wiem teoretycznie, że Bóg to
dobro, ale gdy każą mu dziękować za krzywdę dzieci,
tego nie może pojąć mój malutki rozumek, a wiary za
mało... ściskam, Elu:)
Poruszający tekst. Mój ojciec często powtarzał sobie
ten "pretekst do przetrwania" po wylewie. Miłego dnia.
Nie wiem, co powiedzieć.Tak bardzo poruszyłaś moją
wrażliwość. Jeśli jest gdzieś piękna modlitwa, to
właśnie jej przykladem jest ten wiersz.To jedna z
najpiekniejszych rozmów z Bogiem, jakie czytałam. Mowi
się, że ofiaruje krzyże szczególnie tym, których
kocha.Czasem są tak cieżkie, że już unieść nie sposób,
a tym bardziej zrozumieć.Fala tragedii, które przynosi
nam udźwignąć jest czasem tak ogromna, że w przypływie
wyczerpania odrzucamy Jego miłość, bo nie rozumiemy
tych wyborów.Elu- poryczałam się i długo będę nosić
jeszcze te strofy w sercu.Tyle żalu, ale jeszcze
więcej pokory.Tak pisze człowiek wielkiego serca-
wielkiego. Pozdrawiam ciepło.