PREZERWATYWA
........pastisz......
Leży pod łóżkiem prezerwatywa.
Wielka, zmarszczona i coś z niej spływa.
Tłusta oliwa.
Włosy się do niej poprzyczepiały;
Tutaj jest duży a tutaj mały.
Cały sflaczały
A łóżek tyle tu nastawiali..
Wszystkie piętrowe. Po pięć na sali.
Jak się zawali?.
A sal w hotelu tyle się mieści,
Żeby się każdy miał gdzie popieścić.
Na jednej sali leżą grubasy,
Co przyjechali właśnie na wczasy.
Na drugiej panny, na trzeciej wdowy.
I jedna myśl im zaprząta głowy;
Myśl ta charakter ma specyficzny;
Jak by tu zmniejszyć wyż demograficzny.
Jak zlikwidować problem niemały,
Aby te gumki tak nie pękały.
Nagle ruch…..potem buch.
Najpierw powoli, przez małą dziurkę
I coraz więcej. Sączy się ciurkiem.
Człowiek się złości, ponoszą nerwy
A tu nie można dokonać przerwy.
Wreszcie poradził sobie z koniuszkiem.
Prezerwatywa znowu pod łóżkiem.
Tak to już w życiu przeważnie bywa;
Kondom to nie jest lokomotywa.
.....przepraszam za ten pastisz, jeśli ktoś uważa, że nie tu jego miejsce....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.