prognostyk
dzisiaj przymarzasz do kominka.
jutro odważnie chuchniesz w dłonie.
potrzesz o draskę - ledwie iskra,
a ty w jej blasku zechcesz tonąć,
szukając ciepła, odtajania...
w zmiennym klimacie przeżywania.
a później (może już za tydzień)
w sobie wyszukasz źródło ciepła
i rzucisz, że do wiosny idzie,
bo już się daje z siebie czerpać
nikłe zwiastuny krótszych nocy
i więcej światła razi w oczy.
a później, później będzie lato -
kominek jak atrapa w kącie,
jak przyczajony regulator
klimatu, w który znów się wtrąci
chłód i deficyt światłocienia -
do kolejnego przesilenia.
Komentarze (50)
Wiosna nadchodzi w twoim wierszu, chociaz rece jeszcze
chlodne.
Dziekuje, Celino :)
Elu świetny wiersz. Niesamowity.:))
Dzieki Wolf - masz racje z tym potem, zatem skorzystam
z sugestii. Dzieki. A o tonieciu w blasku iskry
jeszcze pomysle - mialam tutaj cos na mysli, ale moze
dam rade jakos inaczej (o pewnej niemozliwosci, ktora
mozna sila woli, wyobrazni, silnej potrzeby - zatonac
w blasku iskry, jak "utopic w lyzce"...)
Potem razi mnie niezmiennie od lat - zawsze wybieram
później, ze względu na skojarzenia zapachowe. Niemniej
poza jeszcze może "tonięciu w iskrze", to zdecydowanie
dobry tekst!