Projekcje zlęknionej podświadomości
Spocony, zroszony, zlękniony.
Gałki oczne wędrują jak orbity.
Nie, to mój umysł płata mi figle.
Już! Czas zacząć błyszczeć.
Moment pierwszy, najważniejszy.
Stroisz uśmiech,
stroisz zęby.
Żeby zagrać dzisiaj tu.
Teatr życia, komedię ze snu.
Druga chwila wręcz kluczowa!
Kilka słów do mikrofonu.
Ciepłe zwroty, zaradne myśli.
Ślina cieknie po policzku, to się
wyczyści!
Trzeci moment trochę błahy.
Odleciały mroczne strachy.
Płynność w słowie odzyskuję.
Skacze, tańczę i rymuję.
Terapeutycznie, mimowolnie.
Lęk był i się zmył.
I prostota znowu gości.
Złożoność w tym jest taka:
że lepiej jest wieść życie prostaka.
Komentarze (2)
Bardzo interesujący i dający do myślenia wiersz. Te
gałki oczne wręcz przemawiają
tytuł ładny :)