Prosto w łeb
co powiesz na to
żebym strzelił sobie w łeb
tak po prostu, wbrew
wszelkim zasadom
uznają mnie za świra
dostąpię zbawienia
dzień wolno mi mija
cóż mam do stracenia
strzelę sobie w łeb
wieczorem
odnajdę najlepszą porę
Wiadomości jeszcze obejrzę
lubię wiedzieć co się dzieje
w wielkim świecie
kto z kogo się śmieje
kolację zjem jeszcze
i w kolorowym swetrze
bo zimno jest tej jesieni
strzelę sobie w łeb
pomyłka, sklep otwarty
cóż, że sweter podarty
zimno na dworze
kupię wino do kolacji
na ostatniej stacji
przydrożnej
do domu już się zbliżam
wokoło dziwna cisza
otwieram drzwi i słyszę
mój oddech, skręt mych kiszek
wino zbyt młode
sięgam po kieliszek
po wódkę z lodem
upamiętnię tę ciszę
nie strzelę sobie w łeb
zakłóciłbym tę ciszę
choć w sercu niespokojnie
na nic już nie liczę
Jeśli ktoś znajdzie tu jakiś sens, brawo. Napisane w trzy minuty. Miałem pewną myśl do ujawnienia, ale jak zwykle wyszło inaczej.
Komentarze (3)
Zbawienia dostąpić...sprawa bardzo trudna dla
samobójcy. Upijać smutki zawsze można...ale trzeba
wierzyć, że będzie lepiej:)
Ciekawy wiersz szczególnie zakończenie mnie
zaskoczyło:) każdy z nas ma w sobie system
autodestrukcji lecz nie każdy musi mu ulegać.
rewelacja, nie strzelaj sobie absolutnie tylko pisz i
pisz, nie celebruj tej ciszy przyjdzie czas że ona
zniknie bardzo mi się podoba życze sobie abys szybko
doszedł do optymistycznego etapu, pozdrawiam