prostytutki
przechodziły pod naszymi oknami
prostytutki
za każdym razem wybiegałeś im naprzeciw
wystrojony w czarne lakierki, całą swoja
pensję
i wyobraźnię
za każdym razem
pakowałam ci kanapki na drogę
i prałam spodnie po powrocie
aż kiedyś, gdy znów pod oknami
przepływały prostytutki
balansując pysznymi biodrami
jak burtami statków
z włosami które zawarły diabelski
pakt z wiatrem
poderwałeś się i
opadłeś na swój fotel przed telewizorem
bo nie miał kto cię odprowadzić do
drzwi
ja szłam wśród nich
Komentarze (35)
wiersz dobry nawet bardzo dobry a puenta uderza mocno.
BRAWO!
trochę ten powtórzony każdy raz mierzi...ale nic to
wobec całości
chylę czoła
Samo życie! I co ten biedak teraz z tym fantem zrobi?
Jestem pod wrażeniem. Jak dla mnie bomba. Czuję świeżą
krew na beju :) znaczy ma sie ku lepszemu :)
Zaskakujący utwór, szczególnie końcówka :)