Pryszcz
Jacek miał pryszcza na nosie,
chcieli Go spalić na stosie.
Lecz nagle zrezygnowali,
woleli wziąć Go na palik.
Gdy kat siekierkę podnosił
Jacek mu nogi skosił.
Z łatwością rozciął więzy
i zwinął wiele pieniędzy.
Długo Go bardzo szukali
lecz w końcu zrezygnowali.
Tymczasem Jacek, lis szczwany
wyleczył swe ciężkie rany.
Schował się w stary dębie,
a pryszcz wciąż był na gębie.
Wyjechał gdzieś za granicę,
wybudował tam piwnicę.
Resztę życia tam spędził,
gdzie wywar na pryszcza pędził.
Dedykuje ten wiersz dla mojego starszego brata, Jacka, poniewaz to on zachecil mnie do napisania tego wierszyka :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.