Przebudzenie o poranku
Jak błogo o świcie
Gdy okno otwarte na góry
Lasem porośnięte
Mgłą przypudrowane
A zamiast budzika ptaków śpiewanie
Wystarczy ręką sięgnąć
By poczuć
Świeżość wody spływającej po ich
zboczach
Które rozmywane przez lata łez kamieniami
płaczą
Pochylam się nad zielonym kobiercem
Przetykanym delikatnie bielą i błękitem
A i czerwień polnych kwiatów też się
przecież trafi
Strumyk nieśmiało je rozchyla
Zapach lata taki niedojrzały
Wiosną czuć go jeszcze
Chociaż smak poziomek przypomina
Oczy wciąż zamknięte
Ledwo je powstrzymać mogę
Sen to jeszcze?
Komentarze (3)
Piękny poetycki opis poranka:)
Zazdroszczę widoku:)
Obudź się, za oknem piękny dzień:). Pozdrawiam