Przemiana
Znów porzuciłam w kąt pamięci
kochanka-samotność
a między książki wepchnęłam łzy.
Moją kose odłożyłam do starej szafy
a kwiat szaleństwa biały niczym śnieg
ścięłam srebrnymi nożyczkami.
Nawet zdarłam szklana maskę z twarzy ,
kreśląc ścieżkę każdej swej słabości.
Na powrót z upadłego anioła
o stalowych skrzydłach ostrych niczym
nóż
przybrałam ludzka postać.
Dlatego że mnie tak mocno pokochałeś...
znowu nauczyłam się trudnej sztuki życia.
Dla mojego wybawiciela ,który wcale nie przyjechał na białym rumaku w złotej zbroi ,tylko marznąc przyszedł do wieży piechotą...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.