Przemijany.
Adamowi.
Smutna figura na szarej ulicy
pośród szelestu łańcuchów
i bram szarpanych wiartem skrzypu
Lśni swoją niepodległością
Pokazując jak żyć codziennie umierając.
Uśmiechy na zdjęciach
mokre poduszki w kąt porzucone
-pozwolili nam się rozwodzić,
Dzieci gubić
w poszukiwaniu wrażeń i ucieczce
Kosz na smieci
uratowany honor by świat nas akceptował
wstyd przed wzrokiem w lustrze
Płaski brzuch.
Zabić własne dzieci najgorszą bronią.
Łatwiej niż wychować.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.