Przepraszam
nie dobija się koni
choć nie dotykałem
twoich myśli
słonych
kapiących powoli
spod oczu
pewnie tego nie
usłyszysz
ale krzyczę
ile razy
spojżę za siebie
wspomnieniami
przeczesuję myśli
spoglądam na
nie
takie są
meandryczne
niemo
mimiczne
na brzegu
porosłego łopianem
strumyka
siedzi leniwy
słoneczny blask
przeskakując z
liścia na liść
za każdym razem
gdy przeleci przez
łopian wiatr
anioła
wtedy cały obraz
ożywa
choć ciągle niemo
mimicznie
gdy z postrzępionego
nieba
chmurno ciemno-granatowego
obramowanego słoneczną
lamówką
spadają na łopian
ciężkie tłuste
krople skargi
wyniesionej przez żal
do nieba
uginam się pod nimi
i piję chciwie
ich słoną skargę
bo myślę sobie
że mi wybaczą
i wrócą do mnie
diwory zielone
nigdy nie
zapomniane
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.