przerazona...
ciągle smutna...dziewczyna...
wydawoło by sie że z dobrego domu...
co z tego że na koncie rodziców jest spora
suma?
co z tego że niebrakuje kasy na
jedzenie?
nigdy nie zaznała miłości...
ojciec mieszka w drugim domu...
swoją miłość do dzieci...wyraża jakimiś tam
prezentami...
i myśli że wszytko załatwione...
chłopak któremu była tak oddana zostawił
dla jej przyjaciółki...
kiedy poznała innego, którego była zdolna
pokochać...
zaufać...oddać swoje życie...
ten wyznał że niekocha tylko jej...
powiedziała sobie bede twarda...
wszystko wytrzymam...
mam tyle siły by walczyć...
a teraz siedzi w swym zimnym pokoju...
i po tym wszystkim...
zastanawi sie czy zasługuje...
na jedzenie...na sen...na życie...
"ból to antidotum na Ciebie...przestanie
działać dopiero w niebie...w niebie"
powtarzała
teraz już wie...zasługuje tylko na ból...na
śmierć...
teraz odważna idzie do łazienki...
chwyta za żyletke...
"zasługuje tylko na ból..na śmierć"myśli
krew spływa po jej dłoni...a ona zadowolona
uśmiecha sie...
"na to zasługuje...teraz czuje, tego
właśnie jestem warta..."
wtem...pojawiła sie istota doskonała
jej anioł stróż-wyjoł z reki
żyletke...opatrzył rane i powiedział-to
niejest Twoja droga...to niejest droga do
nieba...-
teraz to anioł trzyma ją na rękach i gdyby
nie on to by spadła...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.