Przewodnik
Prowadzał ceprów Jędrek po górach,
zarabiał przy tym ile się dało,
gdzie okiem rzucić piękna natura,
lecz mu się nagle zrobiło mało.
Zaczął więc kręcić jak opętany,
a lubił zajrzeć gość do kielicha,
chodzić rozpoczął gdzie skalne ściany
i wtedy w przepaść turystów spychał.
Na dole zbierał co lepsze mienie,
potem spieniężał je u pasera,
tak grał swą rolę niczym na scenie,
jednak schwyciła go raz kamera.
Proces był słynny na całe góry.
W końcu mordercę, oraz rabusia
sądzono, a on był wciąż ponury
i po wyroku na krzesło usiadł.
Prąd podłączyli na pełną parę,
sypią się iskry, pali się decha.
Kat ze zdziwienia spuścił koparę,
gdyż on wciąż siedzi i się uśmiecha.
Wielkie konsylium się zgromadziło
i zakończyło się tym wynikiem,
że go porządnie nie popieściło,
gdyż jest okrutnie złym przewodnikiem.
Komentarze (19)
I takie wiersze lubię.Punkt za pomysł, drugi za
wykonanie,trzeci za poczucie humoru.
Wiersz można wielorako rozumieć. Dobra przestroga, by
uważać z kim się zadajemy. Pozdrawiam serdecznie z
podobaniem:)
Dobra satyra to teraz towar deficytowy.
Wiersz z pomysłem i ciekawą puentą.
Serdeczności :):)
Dobrze napisana opowieść z dreszczykiem, niestety
złych przewodników nie brakuje,
a i tych, co za nimi idą także, by spaść w przepaść,
idą jak te barany na stracenie.
Pozdrawiam serdecznie, Sławku :)