Przychodzi koniec
Na spojrzeniu białych obłoków nieba,
układam myśli latające nici chłodem.
Pełne niepokojem budzącym strach
życia przysłanym skrzydłem wolności.
Chłonąć pragnę smak zielonej trawy,
z pod stup uciekającej w głąb tunelu.
Zamkniętego cieniem żelaznej bramy,
broniącej mojego kroku ku jej wnętrza.
W mroku smutku ginie droga tęczy,
niegdyś prowadząca oczęta do raju.
Wypełnionego po brzegi szczęściem
i uśmiechu wyrzeźbionym miłością.
Zapisuje wspomnieniem minione chwile,
płynące marzeniem w przepaść serca.
Topiąc jej stare korzenie młodości w
pyle,
rozwiewanym na wietrze przyszłych dni.
Opada słońce rozbijając ciepło promieni,
na skale pełnej lodu usłyszanych słów.
Budując wulkan ciężkich niepowodzeń,
palących narodzone spokojem marzenie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.