Przyczajony dzień ukryta moc
podpatrzone w drodze do pracy...
cichy stukot myśli w podróży
codzienności
zielony dywan drzew jak magma pulsujący
śledzę wzrokiem widoki za szybą senności
kanciaste fale morza dachów i kominów
ostrym błękitem nieba wycięte kontury
domów poustawianych rzędem jak pudełka
niepostrzeżenie wiatr się przemyka
spłoszony
wyrazistością poranka w swej pełnej
krasie
dzień tak niespiesznie nabiera pewności
siebie
by za chwilę potoczyć się lawiną zdarzeń
Komentarze (21)
świetnie opisane :)
wiersz napisałaś w ten sposób, że chciałoby się
namalować jakiś impresjonistyczny obraz - pod dyktando
jego strof...
Tytuł mnie przyciągnął (skojarzył mi się z japońskim
kinem i takich klimatów się spodziewałam) Wiersz
trochę rozczarował ... niestety. (' domów ustawionych
rzędem jak pudełka' - brzmiałoby rytmiczniej moim
zdaniem) W sumie nie jest tak źle ale ... nie tego się
spodziwałam po tytule ;)
bardzo ładny, subtelny opis poranka...i te "kanciaste
fale morza dachów i kominów" bardzo mi się podobają :)
Wiersz interesujący, ciekawe porównania, m.in. szyba
senności... tytuł kojarzący się z tytułem filmu
"Przyczajony tygrys ukryty smok" jednak jego wartość
wykracza poza skojarzenie tytułu...ode mnie duży plus
za styl.
Widok zza szyby świetnie podpatrzone i opisane słowem,
ostatnia zwrotka jest bardzo dobrym podsumowaniem,
urzekł mnie szczególnie przedostatni wers, niby
zwyczajnie, ale jest w tym to coś.