PRZYGODA GMINNEGO POETY
Kolejny wierszyk wakacyjny, już poprawiony powraca z wygnania:)). Zapraszam do poczytania.
Przyszło lato i znowu pada. Jak co roku
gdzieś kogoś zalało.
Smutny urlop nam się szykuje rzekłem sącząc
powoli kakao.
A mieliśmy jechać nad morze i na słońcu się
smażyć w grajdole,
a tu siąpi jak w październiku, a tu krople
spływają po czole.
Zjadłem pączka na przekór nudzie. Od
siedzenia mnie już kuper boli.
Może postać chwilę przy oknie i popatrzyć
na sznur parasoli?
„Zajmij się czymś” - stwierdziła żona,
„zamiast kręcić się w kółko bez celu”.
„Coś poczytaj sobie, coś napraw, lecz już
przestań wspominać o Helu”.
Grzecznie poszedłem w stronę półki i
zacząłem wybierać z zapałem.
Ta nudna, ta gruba, tą wezmę, ją w liceum
namiętnie czytałem.
Po chwili wygodnie jak "pasza" stare
złożyłem na sofie kości
i leniwie strona, po stronie wyruszyłem w
klimaty młodości.
Podróż jednak szybko przerwałem gdzieś w
pobliżu dziewiętnastej strony.
“To ja takie bzdety czytałem”- pomyślałem
ciut, ciut zniesmaczony?
Już bym zamknął ją by zapomnieć, że to
„cudo” mnie kiedyś kręciło,
gdyby ze środka nie wypadło zdjęcie, które
od „wieków” tam tkwiło.
Nagle wróciło tamte lato, całus po którym
dwa dni nie spałem.
Nie pamiętam, Ewa, czy Hania. Jak ja
właściwie cię nazywałem?
Słońce tak piekło, kajakiem spływ i nad
ogniskiem iskry znów drżały.
I wolny taniec i blady świt, a włosy twoje
octem pachniały.
I już bym fruwał i już bym biegł gubiąc
kanony, wątki i role,
gdyby nie nagły mej żony głos. „Zostaw to,
zupa stoi na stole”.
I powróciłem zza siedmiu gór. Pewnie masz
dzisiaj wnuków gromadę,
ważysz sto kilo, boli cię kark, palisz,
ukradkiem żresz czekoladę.
Na powrót pomiędzy kartkami ukryłem zdjęcie
i tym się szczycę,
gdyż uwolniłem czarodziejkę, a w zamian
zamknąłem czarownicę.
Nie trzeba super pogody mieć i nie
konieczne morze ni góry.
Piękną przygodę możesz, gdy chcesz przeżyć
latem czytając lektury.
Przepraszam wszystkich, którzy mogą poczuć
się urażonymi, ot po prostu kanwą na jakiej
powstał ten głupawy wierszyk był stary
dowcip, niesmaczny zresztą, czyli pytanie,
"czym się różni czarodziejka od
czarownicy?" Odpowiedź -"jakieś trzydzieści
lat". A w tym wierszyku to stwierdzenie
mówi by nie szaleć bez potrzeby bo stary
durniu masz swoje życie a ta dziewczyna ze
zdjęcia to dziś już ktoś całkiem inny, kto
też ma swoje życie.
Pozdrawiam z uśmiechem i niezmiernie gminnie:)))
Komentarze (19)
No i nie trzeba nigdzie wyjeżdżać.
Przygody można mieć w domu.
W tym wieku to i wyobraźnia szwankuje. Dzisiejsze
babcie to jeszcze laski...
Pozdrawiam z uśmiechem
Przygody wakacyjne bywają naprawdę przewrotne :)
Pozdrawiam serdecznie +++
W czasie deszczu nie tylko dzieci się nudzą.
Młodzieńcze wspomnienia duszę odmładzają. Pozdrawiam
serdecznie:)