Przyjaciel
Kiedy usłyszeliśmy dzwonek na przerwę
wszyscy zerwali się z miejsc jakby to był
alarm pożarowy lub sygnał wprowadzenia
stanu wojennego. Ja czekałam spokojnie aż
wszyscy wybiegną w zbędnym pośpiechu.
,,ostatni kiedyś będą pierwszymi,,
pomyślałam obserwując domykające się drzwi.
Sala wyglądała jakby przeleciał po niej
huragan, na ziemi leżały puste i półpuste
butelki napojów, kolorowe kredki,
niebieskie długopisy i kilka zeszytów. Na
ławkach widać było pozostałości książek,
tornistry i kurtki niezbyt starannie
zawieszone na krzesłach.
Zapadła upragniona cisza.
Nauczyciel skończył notować w swoim
brudnopisie, spojrzał na mnie troskliwym
wzrokiem.
Robiliśmy to co zawsze, z dużym zapałem i
energią, przede wszystkim rozumieliśmy się
bez słów. To były czasy zanim stałam się
poetką, regularną wierszopisarką.
Po napełnieniu sporej wielkości konewki,
pomogłam w nawadnianiu roślin w sali i
naszym wspólnym ,,pokoju ciszy,,.
Obserwowałam jak subtelnie i z gracją
sprząta skutki uczniowskiego huraganu.
Miał stalowe nerwy, za co go najbardziej
podziwiam. Idealny mentor i pasterz,
nauczyciel Wychowania Do Życia W
Rzeczywistości.
W owym ,,pokoju ciszy,, w którym
spędzaliśmy resztki przerwy zawsze mogłam z
nim porozmawiać, poczuć bliskość i
bezpieczeństwo, razem obserwowaliśmy małe
rybki w akwarium, darzył mnie szacunkiem i
zaufaniem, a ja odwzajemniałam to
podwójnie.
Pamietam jak pewnego razu podczas wycieczki
szkolnej moja rówieśniczka zostawiła mnie
samą wśród traw i lasów, bardzo się bałam,
nie rozumiałam jej egoistycznego podejścia
do życia, może to kwestia nieodpowiedniej
metody wychowawczej jej rodziców.
Do dziś pamiętam ten dzień, mam traumę, ale
na szczęście on jakimś paranormalnym cudem
mnie onalazł. Mój opiekun i anioł.
Delikatnie gładził moje włosy kiedy wtulona
w jego klatkę piersiową dusiłam łzy.
Nietylko tamtego dnia podczas wycieczki.
Wiele razy czekałam, czekałam, aż zjawi się
przy bramie, metalowej frontowej bramie
prowadzącej do wyjścia ,,przytułku dla
upośledzonych umysłowo-emocjonalnie.
Inaczej nie określiłabym atmosfery
panującej za murami.
Dużo było schodów, bez trudu pokonywałam
piętra jeśli celem było spotkanie z nim.
Moim mentorem, Guru, przyjacielem.
Bardzo wysoki szczupły mężczyzna, nosił
plecak na jednym ramieniu, jeździł rowerem
i uwielbiał przyrodę.
Kiedyś kolekcjonowaliśmy liście, nawet
stworzyliśmy album, był magicznie kolorowy.
Teraz mam wrażenie że jeden z tych
uschniętych liści to moje życie. Moje życie
zerwane przez wiatr lub ciężar uderzenia
orzecha.
Często powracam do chwil kiedy byliśmy
blisko siebie, idąc przez park widzę, że na
ziemi jest mniej upadłych żyć.
Nadal kocham nawadniać kwiaty w ogrodzie...
Jednak to nie jest to samo, to nie ten
klimat, jestem poetką, wierszopisarką, żyłą
upadłego liścia, który został upamiętniony
w albumie.
Jutro pierwszy dzień jesieni.
zapowiadają bezwietrzną pogodę :-)
Klaudia Gasztold
Komentarze (11)
Jestem mu bardzo wdzieczna za to że był przy mnie w
trudnych chwilach. Jeśli ktoś z Państwa byłby
zainteresowany kupnem mojego tomiku poezji proszę o
kontakt na maila klaudia-gasztold97@wp.pl lub na priv
na facebooku, jeszcze raz bardzo dziękuję za lekturę
moich tekstów. Pozdrawiam serdecznie wszystkich i
życzę miłej niedzieli :-)
Ściskam
Klaudia Gasztold
Dziękuję za miłe komentarze, sytuacja opisana w
wierszu jest prawdziwa, także nauczyciel jest
autentyczny, nadal naucza w tej szkole
Amor1988 nie ma co się dziwić. Klaudia przywiązuje na
moje oko zbyt emocjonalny stosunek. Nawet jak na
belfra. Nie wiem na ile wiersze Twoje Klaudio
pokrywają się z rzeczywistością. Jednak wygląda to, na
nieprawidłowe relacje z ojcem. W tym wierszu czuć nie
nauczyciela ani nawet nie bratnią duszę a
najzwyczajniej w świecie sympatie typową pomiędzy
dwiema odmiennymi płciami. Myślę że hołd belfrowi
można napisać inaczej.Tu na moje oko za duży ładunek
emocjonalny. Oczywiście jeśli miało to mieć taki
wydźwięk to wszystko ok i się udało. Nauczyciel
sympatia ewentualnie w połączeniu z bratnią duszą
ideałem. Jego zaletą było to że Cię widział. Podczas
gdy ty chciałaś zostać niewidzialną. Jeśli to
rzeczywista postać to być może własnie jej powinnaś
dziękować za to że piszesz wiersze. Za to że
powiedziała nie chowaj się każdym swoim gestem nie
jesteś niewidzialna. Pozdrawiam cieplutko.
Przeczytałem z wielkim zainteresowaniem.
dziś takie relacje uznaliby za nienormalny a
nauczyciela oskarżyli o coś przyznaj się że się do
niego tuliłaś.
Z przyjemnością przeczytałam.
Pozdrawiam :)
Mam wrażenie, że nauczyciel był substytutem ojca.
Smutne dzieciństwo miała peelka. Dobrze, że choć
nauczyciel pomagał. Pozdrawiam :)
nieprozaicznie
Podoba się...bardzo na TAK.
Dziękuję za komentarze i lajki :-)
Czyta się. Miło mieć takiego mentora,
choć zbyt silna więź nauczyciela z uczennicą bywa mz
niebezpieczna.
Co myślisz o zamianie powtórzonego w czwartym wersie
"wszyscy" na np "inni" lub "pozostali".
Myślę że "nie tylko" piszemy ze spacją, wkradła się
literówka do słowa "plecak".
Miłego dnia:)
Przez ten tekst wieje wiatr poezji. Masz to Coś, co
przy czytaniu wciąga i zachwyca.
Miłego weekendu. :)