Przyjacielskie rozmowy u Sowy
- Mateuszku, znalazłaby się u ciebie
robota
dla syna jednego kmiota?
- dobrze, a co on umie; drogi kolego?
- jest synem Czarneckiego...
Tak to przy owocach oceanów,
na partach dzianych kompanów,
w szemranych rozmowach
ziszcza się sprawiedliwość dziejowa.
Komentarze (24)
Świetne nawiązanie do spraw politycznych, pozdrawiam
:)
Jakby ten świat wyglądał, gdyby istniały jedynie
synekury? :)
Pozdrawiam Irku.
Ludzie bez honoru i z twwarzami na każdą okazję.
Żałosne to. Na szczęście mam już dorosłe dzieci, które
nie kradną, choć zarabiają połowę mniej niż 6 tysięcy.
:) Swój człowiek z PRL, wykombinuje i 100 tysięcy dla
biednego kolegi.
Dobra ironia;)pozdrawiam cieplutko;)
Celna ironia.
Brawo :)
Dziecko, mylisz się. Jestem z peelem z tamtych czasów
z miejsca i uczelni a nawet wydziału. Nie opychał się
smalcem. Było coś jak 500+. Kiedy peel senior
czmychnął do panienki z kasą, junior poprosił dziekana
o zasilenie niedostatku jego i siostry. Wyszło, że
obaj: senior i junior już wówczas doili. Stypendium
było nie za wyniki, a za motyla, który zaczął gdzie
indziej zapylać. Widzisz teraz, że peerel miał różne,
odmienne oblicza,jak i peel. Pozdrawiam:)
fajnie to napisałeś, prawda...
przynajmniej przy owocach oceanu,
nie przy occie, smalcu ani windykacji
jak za peela złotych czasów:)
No cóż, choć to smutne, ale samo życie.
Pozdrawiam.
Marek
Czyli synekura kwitnie:(
Pozdrawiam:)
Smutne to.
Pozdrawiam
Dobitnie :) pozdrawiam
strzał w dziesiątkę satyra na czasie, dla ludzi w
ugruntowanej demokracji byłaby to polityczna
katastrofa,ale nie u nas !
sowa to bardzo mądry ptak,
wszystkich wysłucha,ponagrywa,
bo każda taśma pełny trzos
i komu trzeba da też w nos.
Pozdrawiam serdecznie