Przyjdz do mnie...
W radosci przemyka mysl zalu
stoje naga na skraju uriwiska
ktos patrzy,nie slucha,nie pomaga
przepalataja sie wspomnienia
boje sie tato,nie moge przemuc sie
kolejne narody rozdane ja stoje
naga na srodku ulicy
oni patrza,nie widza,dziwni oni
ja samotna,naga,opuszczona
promien slonca wstapil we mnie
to on jest we mnie,oplywa mnie cala
kim jest,nie wiem
patrze tecza placz przez promien
radosc przez smutek
iskierka wyblaklej nadzieji,zwanej wiara w
zycie
obudzila lud,tato widzisz oni chca isc
pragna dazyc,isc,biec
dokad?pytam dokad?dlaczego ja stoje
nadal naga,przypieta skrepowana
widze stare fotografie
matki oplakuja zyjace dzieci,dziecie
przeszywaja wzrokiem matki
matki wolne,nie potrzebne,za grube na
milosc
na chude na radosc za brzydkie na
wolnosc
ktos patrzy,znow patrzy we mnie
dusza ma obejrzana wysluchana
stoje naga,ubrana zarazem bezczelna
usmiecham sie i widze juz tylko szept
gluchy krzyk
wiem kto to mnie wola,tato wiem
juz ide,juz biegne,lece nad wami
barbarzyncy
glupcy trwoniacy krew,ja znikam powoli
tato jestem zniklam wkoncu wolna...
...na dolnej polce z zamknietymi oczami,stoja...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.