Przyleć...
Przyleć do mnie na skrzydlach co sa
niewinnoscią
Ptaków twarzą taką smutną bo przegraną
Uchem co wysluchuję smętów co zechcialy byc
wątpliwoscią
Zadaną mieczem bolesną raną
Przyleć na tym skrzydle słabym
,sprochniałym
Jak konstrukcja zycia ,ta wysoka wieza
Która zycia duszy była ciałem
Teraz jest wilgotną skórą węza
Przyleć na aksamitnych skrzydłach Pegaza
I na kopytach które kolejny szlak sobie
utarły
Biegnąc po rozstawionych niepokonanych
głazach
Które postawiły centaury
Przyleć tutaj i nie odlatuj
Jest tyle drzew nie zamieszkałych
I owoców które pragną zatruć
Serce nieśmiałe
wszystkim niesmiałym
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.