Przypadków prawie miłosnych...
Wierszyk ten składać się będzie z kilku części, ponieważ opowieść - wzorem dziadowskich ballad pisana - jest przydługa ;-))))
Pewna postawna blondyna z Kęt
Chciała się wyrwać z małżeńskich pęt
Więc zakupiła książkę raz w kiosku
Co miała tytuł : "Rozwód po włosku".
Kiedy mąż poszedł na prace nocne
Otwarła owo dzieło pomocne.
I gdy do końca treść już zgłębiła,
Życie swe zmienić postanowiła.
x
Tutaj narrator nawiąże do zasadniczego
wątka, który wyjaśni dlaczego kobieta owa
zerwać pęty zmuszoną była. Narrator poczyni
też uwagę, że wszelkie podobieństwo do osób
i sytuacji jest całkowicie przypadkowym,
choć istnieje duże prawdopodobieństwo, że
pod owym dziełem podpisać by się mogła
niejedna niewiasta. Ale do rzeczy:
x
Otóż, potrzebę miała niewiasta:
Traktować męża wałkiem do ciasta.
Mąż jej oporu nie stawiał przy tem
Czym denerwował zacną kobitę.
Jej się jawiły okrutne scenki,
Jakieś obscenki, jęki i męki
A on tymczasem stał jak ta świeca
I dał se walić wałkiem po plecach.
Prosiła: mężu, rusz się, ach, rusz
To bezeceństwo we mnie ty skrusz!
A on nic na to. Jakby na złość!
Tymu kobita miała go dość.
ciąg dalszy jutro ;-)
Komentarze (3)
Wróciłam poczytać chronologicznie cały utwór. Lubię
też dłuższe opowieści :)))
nie przeczytałam uwagi i tego wiersza pierwej i
Laskowika widziałm w następnym; cofam zatem koment i
daje taki, już teraz wiem, dlaczego Laskowi zamienił
zawód.
Przypomniała mi się piosenka "żona do mnie doskoczyła
aż jej pękła kieca"i tak do mnie rzecze Ty stary
pierniku jak się nie poprawisz zamknę cię w
kurniku."Tekst jest bardzo ciekawy, czekam na
finisz.....