Z przystanku...z przystani
Dla szukających...
Siedząc na rozgrzanym przez najjaśniejszą
z gwiazd krawężniku, oczekuję na powrót.
Na chwilę powrotu do swej przystani,
azylu, ukrycia.
Podczas gdy moje oczy szukają innej drogi,
drogi w nieznane.
Moje serce i umysł szukają, szukają
powodu,
dla którego ruszyć w dal.
Wsiadam do autobusu, który wiezie mnie
monotonną, sprawdzoną ścieżką
codzienności.
Stoję i obserwuję, dopatruję się u innych
tego czego ja nie posiadam.
Wysiadam wcześniej niż zwykle, podążam
przed siebie. Spotykam ciebie....
Ciebie, moją przystań, moją miłość.
Teraz wiem, że to ty,
to ty pokażesz mi nieznaną drogę.
To ty dasz mi to czego nie miałam.
To ty przeprowadzisz mnie przez życie
to ty mnie pokochasz...choć jeszcze o tym
nie wiesz
Komentarze (1)
Hm, jaki optymizm.
Ja też czasem mam taką nadzieję, że pokocha. Ale
wiesz, nie mów hop...