PRZYSZŁAŚ DO MNIE RAZEM Z DESZCZEM
Przyszłaś do mnie razem z deszczem
W jakiś smutny wtorek
Byłaś tu na chwilę przed wieczorem
Wysuszyłaś mokre włosy
Jesień snuła się za oknem
Kończył się powoli listopad
Powiedziałaś, że do nieba
Stąd już niedaleko
Wybierzemy się tam na spacer
Słowa zamieniałem w wiersze
Zasłuchany w twoje serce
Chciałem abyś została na dłużej
Zegar nam intymnie tykał
Jak akompaniament
Naszych rozmów przy szklance herbaty
Ranek zbudził rzeczywistość
Z tabunami szarych istot
Znów musiałem ruszyć przed siebie
listopad 2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.