,,Przytuliłam pocałunkiem ,,
U modliłem me anioły w niedzielny sen
w ogrodzie pachnie dzwoneczkami.
Nasz mały dom smutkiem trwający
rozjaśniony świecami pogrzebowymi
i mrokiem księżyca.
Wypalony zapach świec
tata umiera i zamyka oczy zbłądzone
tu nie słychać Boga
tylko ja mama i tata
zgłębieni w jedność.
Tu w uśmiechu wkradł się strach
a ściany płaczą gdy każdy jest sam.
Założyłam dla ciebie tatusiu sukieneczkę
w której aniołka ci przypominałam
przyszłam do ciebie usiadłam niedaleko
przytuliłam pocałunkiem
tak dawno cię nie widziałam
choć byłeś nie daleko.
Kiwam się na krześle chorobą sierocą
mama już nie tuli , kołysanki nie śpiewa
tylko w wbitym wzrokiem w ściany sny
rozdziera
i przy łożu taty mdleje
kładąc swoją dłoń na jego twarzy
ja nie istnieje.
Komentarze (2)
Wiersz mimo że o śmierci jest przepiękny,szczególnie
ostania zwrotka,nie śmierć rozdziela ludzi tylko brak
miłóści a wTwoim wierszu widać że śmierć tu nie wiele
zdziałała...
urzeka... śmierć to ból i niemoc, i to tu czuc...