Pseudoelegia dla E.
Dla przeszłości życia mojego....
Jestem duszą z Twego ciała
Uciekającego co chwila od miłości
Niechcianej...
Twój dotyk jest bez ciepła
Zimnym lodem obłożony,
Aureola odrazy i niechęci
Migocząca suchym blaskiem...
Jestem nigdy niechcianą miłością
Wchłaniającą słodkość krwi
Przeszytego bólem serca...
Jestem nigdy niechcianą miłością
Unikasz mosiężnego ramienia mojej
miłości
Ciężarem opadającego na ziemię,
Z jazgotem odchodząc w zapomnienie...
Jestem nigdy niechcianą miłością
Z radością patrzysz na cmentarz
Odrzuconych uczuć,
Rozkładających się cząstek mego ciała...
Zostawcie mnie samego niechciane
miłości,
Poranne zorze moich uczuć,
Spalone korzenie namiętności,
Ulatniający się dym nadziei i wiary...
Albowiem jestem nigdy niechcianą miłością
Pozostawioną bez wspomnień odrażającą
przyszłością...
Wiersz jest dla wszystkich, którzy przeżywają wzloty i upadki w miłości i przyjaźni, a także dla tych, którzy chorobliwie boją się uczuć i ujawnionej prawdy. Budujcie mosty szansy dla swoich uczuć, nie pozwólcie, aby strach, obawa, szybkie odrzucenie były więzami ograniczającymi umysł. Nie traktujcie zakochanych w Was jak trędowatych... Wierszem tym kończę na jakiś czas swoją przygodę na beju. Pod wpływem emocji postanowiłem zamknąć swoją twórczość w prywatności.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.