w pudełku z cedrowego drewna
należące do wieczności
trzymam różności schowane
i nieraz w nim szukam tego
czego nie ma i nie było
zagubiona w cudzych myślach
kładę słońce na twoją twarz
nawet wtedy gdy nie wolno
prośba o chleb jest na stole
niechby był z czarnego nieba
po to aby Bóg pozwolił
nadziei dotykać ziemi
sublimacja horyzontu
dezynfekuje te wiosny
w których tak zmartwiona
nie mogę sobie pozwolić
na krótkie życie więc wszczepiam
miłość wprost do twoich oczu
a kiedy na skrzyżowaniach
wyją uparcie bezpańskie
psy ja z repozytorium dusz
myszkuję w sieci codziennie
chciałabym żebyś był moim
chłopakiem dlatego palę
cygara na pełnym słońcu
Komentarze (7)
Przykuł moją uwagę;bardzo ciekawie.
Spodobał się.
Ciekawy wiersz. Pozdrawiam.
ciekawy wiersz z refleksją, rozumiem chcesz zwrócić na
siebie uwagę nawet paląc na słońcu cygara
Pozdrawiam serdecznie:))Nadziejo trwaj
Ta nadzieja jest bardzo potrzebna, tak jak dotyk z
nieba.
Ciekawie piszesz. Trzy ostatnie wersy nie do końca
rozumiem, w odniesieniu do całości.
Pozdrawiam Jadrgad.
"prośba o chleb jest na stole
niechby był z czarnego nieba" co za metafory,
niesamowite
miałem pudełko z drewna sandałowego;
trzymałem w nim listy od kobiet
uzależnionych od epistolaryzmu na całego -
pachniały potem orientem połówki obie,
przestały się domykać wtedy gdy byłem po słowie
z moją kobietą ona nie pisze wcale - takie ego..
Tylko nie palić za dużo :)