Punkt widokowy
Po spacerze na Zajęcze Wzgórze
Jest chłodno, ale rześko. Świeci ostre
słońce.
Wszystko, co jest daleko, wydaje się
blisko,
Nawet ludzie. Gdzieś w dole, na ulicy
końcu
Gramolą się po mieście, jak mrówki w
mrowisku.
Piękne jest moje miasto w dole rozłożone
Z szybami, co brylantów błyskami się
mienią,
Z dachami, co w przyrody oprawie
zielonej
Kłują w oczy swą czystą, ceglastą
czerwienią.
Dalej morze. Co prawda wiem, że jest
błękitne –
Takie, gdy zamknę oczy jawi się w
pamięci,
Lecz dzisiaj je opisać – zadanie
ambitne,
Bo błękit mi srebrnieje pobłyskami
rtęci.
Jak migotliwy dywan to rtęciowe morze
Po widnokrąg od plaży miejskiej się
rozściela,
A gdzieś na horyzoncie Pan Bóg Hel
położył
I nakazał mu morze od nieba oddzielać.
Komentarze (13)
Po mistrzowsku,
z ogromnym podobaniem Wiersza,
pozdrawiam serdecznie:)
Klasa, Michale. :)
Twoja spostrzegawczość i wielki talent do opisywania
świata i emocji. Zawsze coś dajesz czytelnikom poeto.
Dużo zdrowia życzę!!!
Lubię Cię w takim wydaniu, jastrz'uniu-mistrzuniu :)
Malowniczo, naprawdę można zobaczyć to twoimi oczami
:)
No i wyszło doskonale!
Wspaniały wiersz. I teraz, gdy będę wjeżdżał do Sopotu
(a myślę, że niebawem), zupełnie inaczej spojrzę na to
miasto :)))
Nie jestem tylko do końca przekonany, kto tak naprawdę
ten Hel tam położył... Uczono mnie, że Normanowie ;-)
;-) A jako mały chłopiec myślałem nawet, że gdzieś tam
jest przejście do krainy umarłych ;-)
za niezgodną
Pięknie:) Miłego dnia:)
Piękny opis pięknego, niestety mało znanego mi miasta.
Pozdrawiam
...pokazałeś kunszt ;))
Przepiękna pocztówka.
Lubię morze, wydaje się mi wtedy, że nie ma granic.
I niebo do wody wpada.
Z podobaniem.
Przepiękny, ciepły wiersz.
Teraz na pewno spokojnie zasnę...
Dobranoc Michale:))