Puszek
/Z szuflady/
Spada na gładź skóry puszek posrebrzany,
Znalazł miłą przystań wiatrem wysmagany,
Po trudach wędrówki dotknął wreszcie
brzegu,
Chociaż nocną podróż zaczynał w szeregu,
Podobnych w zamiarach tańczących
Derwiszy,
Dziś już ich nie spotka, bliskich nie
usłyszy.
Samotnie z miliardów podobnych mu
płatków,
Wytrwał, nie podzielił losu śnieżnych
bratków,
Zgubionych po drodze w jesiennej
szarudze,
Po długiej wędrówce okupionej trudem,
Zepchniętych wichurą z trasy towarzyszy,
Wybitych powiewem, potopionych w ciszy.
Teraz jest radosny, gdyż dotarł do celu,
Mimo trudnej drogi, przeszkód nazbyt
wielu,
Zmarzłe członki grzeje w cieple
przeznaczenia,
Które lód otacza, które puszek zmienia,
W coś, co trudno nazwać konijskim Derwiszem
Poddany przemianie w kropli się kołysze.
Spływa po policzku niczym łza
zwątpienia,
Swoją srebrzystością oblicze zrumienia,
Przydając mu blasku w spojrzeniach
Księżyca,
Błyszcząca kropelka przyozdabia lica,
Teraz gładzi westchnień wiernie
towarzyszy,
Razem z nią wsłuchana, rozmarzona w ciszy.
Komentarze (5)
Piękny opis czegoś nietrwałego,a jednak we wierszu
utrwalić potrafiłeś:)
Piekna poezja. Wiersz w dobrej formie i tresc bardzo
cieplej rozmarzonej. Podoba mi sie .Pozdrawiam
Takie cuda trzymasz w swojej szufladzie, że muszę
często tu zaglądać. Rozmarzyłam się wsłuchana w ciszę.
Czasem warto zaglądać do szuflady... Skłoniły cię do
tego śniegowe opady??------------------->Na Tak
Dzisiaj swój puszek zawoalowałeś w piekne strofy
poezji, gratuluje pomysłu i wykonania.