Pytan juz nie ma...
Czasem tak trudno zrozumiec to,co przyniesie nam czas...
Lza do kacika naplywa.
Malenki strumyczek plynie po policzku
mym...
Odliczam godziny do switu.
Mysli dobijaja do kresu wytrzymalosci...
Tykanie zegara echem sie odbija.
Trzeba zasnac,juz pozna godzina...
Wycieram kropelki nagromadzone w oku
mym,
serce krwawiace bije rytmem swym.
Zadaje pytania na ktore nie ma
odpowiedzi.
Sen nie nadchodzi...
Czuwa,siedzi...
Czeka na chwile gdy poplyna kolejne
lzy..
I zabrzmi gluchy krzyk..
Zasne...pobiegne przed siebie ta droga,
gdzie panuje cisza,a lzy kapac moga.
Znikna niedomowienia...
Bo odpowiedzi wszystkie padly...
...
A pytan juz nie ma!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.