Rachunek sumienia
To wina Wiktora B. Podpuścił mnie, żeby napisać kontynuację „Bilansu”
Nie byłem świętym, nie byłem łajdakiem.
Dziś muszę zrobić rachunek sumienia
By nie zostały po mnie weksle takie,
Których nie spłacę w swej życia jesieni.
Chociaż nikogo – myślę – nie skrzywdziłem,
Literę Pisma szanowałem mało.
Z Bożych przykazań nieraz sobie drwiłem,
Szczególnie szóste dla mnie nie istniało
I jeśli spowiedź moja ma być szczera,
To i o pierwszym muszę tu wspominać,
Bo Dionizosa czciłem i Wenerę,
Że już nie wspomnę muz i Apollina.
Choć wiem, że skrucha niewiele kosztuje,
Mój żal za grzechy nie jest doskonały,
Bo najgoręcej tych grzechów żałuję,
Których popełnić mi się nie udało.
Z nauk Kościoła też nie korzystałem.
Że wszelka władza od Boga pochodzi
Wątpię, jak życie całe wątpić śmiałem.
Durniom posłuchu dawać się nie godzi.
Za skórę nieraz ja władzy zalazłem,
Boleśnie także od niej oberwałem.
Dziś czas się zmienił. Przyszły nowe
błazny,
Raptem cenionym działaczem zostałem,
Lecz jeszcze dzisiaj, widząc te bydlaki:
Tłuste, bezmyślne i w ciuchach
markowych,
Chętnie przetrzepałbym ja tyłki takim,
By nabić nieco rozumu do głowy.
I chociaż skrucha niewiele kosztuje,
Mój żal za grzechy nie jest doskonały,
Bo najgoręcej tych grzechów żałuję,
Których popełnić mi się nie udało.
Jeszcze słabostką jedną się podzielę.
Nie wiem, czy to grzech nieumiarkowania,
Lecz ja jeść kocham. Może nie tak wiele,
Ale wytworne, luksusowe dania:
Jeżeli befsztyk – tylko z Argentyny,
Do tego wino węgierskie z Egeru,
Przy stole jeszcze przyda się
dziewczyna,
W tle mogę słuchać chórów z Tannhäusera,
No i do tego świece naturalnie,
Bo lubię, kiedy płomienie się chwieją
Oraz kelnerzy – sprawni, nienachalni,
Którzy doradzić dobór dań umieją.
Bicie się w piersi niewiele kosztuje,
Lecz żal za grzechy nie jest doskonały,
Bo najgoręcej tych grzechów żałuję,
Których popełnić mi się nie udało.
PRZESŁANIE:
Dziś jestem stary, nad grobem niestety.
Już nie policzę kości tym zakałom,
Którym to by się bardzo należało.
Z seksu – zostały mi płatne kobiety.
Rozkosze stołu także mi zostały...
Choć dzisiaj stoję jedną nogą w grobie,
Skruchy jest we mnie stanowczo za mało
I wszystkie grzechy, które popełniałem
Dziś z rozrzewnieniem wspominam tu
sobie.
Wciąż słowa „Wybacz Panie” deklamuję,
Lecz żal za grzechy nie jest doskonały,
Bo najgoręcej tych grzechów żałuję,
Których popełnić mi się nie udało.
Komentarze (30)
Każdy z Nas żałuje za te popełnione swoje grzechy
Pozdrawiam
Zamiast mojego komentarza ostatnia zwrotka z wiersza
grusz-eli
/Trzeba nadrobić – mus po prostu
zgrzeszyć mądrością, by na starość
z powodu braku (powiesz: postu!)
u furty nie rzekł Piotr: Ofiaro!/ Miłego dnia
Michale...
Ładna życiowa refleksja nad bilansem życia.
Pozdrawiam.
Marek
Dziękuję wszystkim za życzliwe komentarze, a krzemance
za zauważenie błędu, który powstał przy przepisywaniu.
anno - ten rachunek sumienia powstał nie na potrzeby
spowiedzi, tylko dla zastanowienia się, czy odchodząc
z tego świata nie pozostawię u ludzi jakichś
niespłaconych rachunków. Peel, z którym do pewnego
stopnia się utożsamiam, widzi że nie. W moim przypadku
jest to trochę bardziej skomplikowane. Pominąłem tu
parę wątków ze swojego życia, które mogłyby takiemu
wnioskowi przeczyć. Ale zrobiłem to celowo. Nie o
wszystkim chcę pisać.
Może dziwnie to zabrzmi:)ja nie żałuję żadnego:)
Miłego dnia:)
Pozdrawiam
"Czy w ósmym wersie"*
Bardzo dobre poztwusnn
Tylko jednego grzechu żałuje grzechu zaniechania jest
tyle pięknych grzechów do popełnienia a ja nic nie
zrobiłem a na wiele dziś już jest za późno szkoda .
Pozdrawiam
Druga część "Bilamsu" zdaje się być taką z
przymrużeniem oka, co podkreśla powtarzający się
refren. Świetnie się czyta. Czy w szóstym wersie nie
brakuje "nie" przed "istniało"? Miłego dnia:)
Z przyjemnością przeczytałam i pomyślałam, że mam
gotowy komentarz, pisany kilka lat wstecz:
Bilans
Siedzę z ołówkiem, no i z kartką.
Sumować trzeba w końcu grzeszność.
Aby grzecznością tak nie grzeszyć,
no i nie popaść przez to w śmieszność.
Po lewej grzechy – te z siódemki.
Po prawej – bardziej osobiste.
Jakoś mi bilans nie wychodzi –
kłania się łeb nie całkiem ścisły.
I trudno dojść mi do rozumu,
ale dochodzę! Na piechotę!
Do grzechu, co mi go brakuje,
a brak spartolił tę robotę!
Trzeba nadrobić – mus po prostu
zgrzeszyć mądrością, by na starość
z powodu braku (powiesz: postu!)
u furty nie rzekł Piotr: Ofiaro!
Pozdrawiam :)
całkiem przyjemna, ale i nieważna ta spowiedź bez
żalu za grzechy
Znakomite!
na biesiadnym stole życia ciasto z kruszonką win
:):) Przewrotnie