Rachunek twojego sumienia
Wiersz nie o moim ojcu!! Przeraził mnie dziś widok ojca bijącego z furią i pianą w ustach swoje 2-3 letnie dziecko bo chciało bodajże batonika...
Miałam tydzień gdy dowiedziałeś
się o mym istnieniu
Nie miałeś czasu na przygotowanie
mowy czy raczej słowotoku
Dotykałeś mnie przez skórę jak
przez materiał puchowy
bojąc się żeby nie stłuc
nie zranić gdyż byłam ziarnem
Czułeś razem z mamą moje pierwsze
wykopy tupot małych nóg
Nie bolało? Już wtedy byłam subtelną
Puszczałeś Mozarta mówiłeś – dla
spokoju
Czyjego? Mojego?
Kiedy przyszłam na świat stałeś obok
dumnie nazywając mnie swą córką
Całowałeś przytulałeś z jakże wielką
delikatnością zapomnianą w późniejszych
latach
wspaniałe dzieciństwo do chwili
pierwszych łez które popłynęły jak
groch na wspomnienie bólu z ręki twej
Pamiętasz? Jak biłeś z pasją z uczuciem
podniecenia na twarzy z grymasem
nazywanym uśmiechem?
Nie… wymazałeś ten obraz by uderzyć
znowu
Lata łez bólu żalu za nie popełnione
grzechy
upokorzenia i piekła jakim śmiesz
nazywać
me okropne życie
Do dziś czuję ślady na ciele
głęboko zadane rany
z oddźwiękiem na mej przyszłości
Lecz jestem silniejsza lepsza twardsza
twa siła przeciwko mej
zło przeciwko dobru
które zawsze zwycięża
Jestem dorosłą kobietą
której może nie chciałeś na świecie
Na nic zdał się Mozart i dotyk brzucha w
ciąży
Nie zniszczysz już nikogo
Nie dotkniesz swą ręką
Nie zobaczę twego „uśmiechu” ni
uczucia
szczęścia… zostaniesz sam
ze sobą ze złem z niczym
Nie bijmy dzieci! Czujemy widzimy zapamiętujemy... a takich wspomnień z dzieciństwa nie chce mieć nikt...
Komentarze (1)
Temat smutny az do bolu..gdzie wtedy
jest MATKA? nie chce stracic "meza"-
ale czy kocha dziecko skoro pozwala
by mezczyzna znecal sie nad nim..temat
na rozprawe doktorska.