W ramionach swych
Znów zwracam swoje bystre spojrzenie ku bezkresnej Otchłani, którą przemieszkują straszliwe potwory powracające do mnie we śnie, bym nigdy nie zapomniał o swojej przeszłości, powracające na jawie, by odsłonić przede mną tajemnice, w które tak zazdrośnie otula się moja rzeczywistość, nie pozwalając mi do końca zrozumieć, czym byłem i czym się stałem… Znów czuję tę przeszywającą mnie na skroś potęgę pierwotnego zewu, który tak wielu zawiódł do granic nigdy niewypowiedzianej wolności, którą wplata w mężczyznę oddanie się swojej naturze ot tak, bez pamięci. W żyłach znów kipi gorąca krew zapalająca w oczach bitewny amok rzucający na Szalę Przeznaczenia życie i śmierć, wolę walki o życie, którym upajać się można bez końca, i pogardę dla śmierci, od której stokroć gorsze jest życie na kolanach. Nigdy nie uklęknę! Nie będę służył! Bo panem i władcą niepodzielnym jest mi moje serce utkane z bezgwiezdnej nocy i umysł owiany nieujarzmionymi wichrami lodowatej północy. Dziś duch mój wraca w moje stęsknione zdającym się nie mieć końca czekaniem ramiona, by pochwyciły go na zawsze już, jak sztorm pochwytuje w swoje palce biały żagiel, by targając nim rzucić okręt na sobie tylko znane wody. Oddaję się mu w całości, bo już nie wiem, czym jest strach i już nie pamiętam kiedyś dziecięcych dłoni, które rozedrgane były nienawiścią tego, który miał kochać, bronić i chronić, a uczynił ze mnie bestię miotającą się w mrocznych kazamatach, z których nie potrafiłem zbiec…
Komentarze (2)
Rozrachunki z przeszłością ...
Bardzo interesujące.
:)
W ramionach można ukryć wiele, ale czy wszystko?