randka z...
gdy namiętnie całował
strugi deszczu na dłoniach
smugi sadzy ocierał z policzka
wabił innych spojrzenia
pecha w szczęście chcąc zmieniać
gdy przechodzeń za guzik się chwytał
budził cichym pukaniem
gdy nastawał poranek
niosąc w dłoniach gałązki jaśminu
obiecywał wytrwale
gwiazdkę z nieba odnaleźć
opiekunem był wszystkich kominów
wiernemu czytelnikowi...
autor
Colett
Dodano: 2008-12-04 10:12:03
Ten wiersz przeczytano 723 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
Coraz mniej kominiarzy,chyba ich wymiotło,dlatego
brakuje szczęścia:)
lubię jaśmin nawet jak przynosi go kominiarz , wiersz
delikatny , subtelny i dopracowany
podoba mi sie pozdrówka
W swoim wierszu ukryłaś kominiarza, co wszystkim
dobrze wróży ... i szczęście się przydarza :)