Requiem for a heart
... tym co szcześcia nie zaznali tym których nie kochali tym co mimo niepowodzeń żyją bo się nie poddali ...
Po co mi serca otwierać skoro
Zamknięte nie są burzliwe
Morze spokoju na twarzy nadzieja
Nie zawsze będę oddychał przez szybę
Patrząc na świat przez lustra odbicie
Kreśląc ołówkiem niepewną przyszłość
Zauważam jak niewidomy
Rozumu inną nad serca wyższość
Rysują się linie krzywe i proste
Nachodzą na siebie oczu dwusieczne
Być lunatykiem i nie mieć nocy
Tyle potrafię nawet bez Ciebie
A dół i głębia to nie jest to samo
Różnią się przecież pojęciami
Można się znać tak jak przez szybę
Zakryta dłońmi lub firankami
Chodząc na stopach obolałych od drogi
Stawiając znaki do nikąd wiodące
Mając bez słów odgłos na czole
Z wykrzyknikiem: od zawsze błądzę!
Upadam jak dziecko i wstaje jak bobas
Codziennie ucząc się czegoś nowego
Jestem odporny tak mi się zdaje
W przeciwnym razie byłbym kaleką
Będąc saperem uczuć na polu
Gdzie każda mina wybucha za wcześnie
Mając w kieszeni granatów tuziny
Boję się usta otworzyć do Ciebie
Bo są słowa jak ogień gorące
Dający ciepło lub palący doszczętnie
Nie wiem co z gardła strzeliło by wtedy
Zbyt mocno pragnę by ranić tym Ciebie..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.