Rodzina
Wiersz pisany przez pół godziny. Zapraszam do poczytania:)))
Żyjemy dość zwyczajnie,
nie licząc perturbacji,
w kraju co jest rodziną,
lecz w stanie separacji.
Gdzie ojciec wciąż lży matkę,
że niby jest sprzedajna,
rozwiązła i rozpustna,
czyli nieobyczajna.
Matka także za ojcem,
pomówień wianek woła,
że zacofany pijak,
oszołom spod kościoła.
I co dnia mnie traktując
jak małego dzidziusia
pytają kogo wolę.
Mamusię czy tatusia?
Gdy powiem że mamusię,
ojciec jest zły jak osa
i mówi żem niewdzięcznik
i karci mnie z ukosa.
Gdy wezmę ojca stronę,
matka łzy roni skrycie
i mówi że bez sensu
stało się już jej życie.
A jeszcze tak niedawno
szli razem przez świat śmiało,
choć biedni lecz miłości
nigdy nie brakowało.
A dzisiaj wymyślają
co dzień nowe granice,
żeby tylko podkreślić
dzielące ich różnice.
Zamiast się stuknąć w piersi
kapie im wciąż z ust ślina
by tylko udowodnić
czyja jest większa wina.
Pewnie już tak zostanie,
choć marzę po kryjomu,
że kiedyś znowu miłość
zagości w naszym domu.
Komentarze (15)
Kiedyś Eurazja była jednym kontynentem.
Analogia do nas dzisiaj.
Chciałabym, byśmy byli razem.
Ludzie, mieszkańcy mojej Ojczyzny.
Może nie da się kochać wszystkich,
lubić już tak.
I tolerować, szanować pomimo różnic.
To byłoby piękne.
Porobiło się u nas. A linii podziałów co najmniej
kilka. Oby nas wróg zewnętrzny nie musiał łączyć jak
onegdaj. Ale i tu czarno widzę.
Pozdrawiam Sławku
A jakby zostali sami, byłoby im nudno. :)
Takie życie, ale można inaczej... :)
Pozdrawiam. :)
Dla mnie najważniejsza w tym utworze jest pierwsza
zwrotka.
Tak powinniśmy być zgodną rodziną, ale czy to jest
jeszcze możliwe?
Czy jest możliwe porozumienie się społeczeństwa w
kraju, gdzie człowiekiem gardzi człowiek?
Niestety już nie potrafimy usiąść razem do stołu i
wysłuchać wzajemnych racji.
W małżeństwach bywa tak samo, nie ma znaczenia
wzajemne zrozumienie. Liczy się tylko to, kto kogo
pokona, a skutki? A pal sześć, byleby tylko wygrana
była moja.
Czy mediator pomoże? W małżeństwach tak, a w kraju?
Nie widzę takiego mediatora, który miałby siłę
perswazji i mógł tego dokonać.
rozłam zawsze godzi w najsłabsze ogniwo...
pozdrawiam Sławku:)
Tu bez mediatora nic a nic do przodu nie pójdzie:)
No cóż zawsze i tak najbardziej cierpi dziecko
Pozdrawiam Gminny
Tym razem z podobaniem:)
Zycie jest okrutne...ludzie się kochają a po latach
wzajemnie się krzywdzą.Wiersz przejmujący ale
prawdziwy.Pozdrawiam serdecznie.
Tak pozwolę sobie za krzemanką przywołać mediatora do
zwaśnionych stron :)) pozdrawiam cieplutko :)
jeżeli w domu bywa złość, gniew najwięcej odczuwają to
dzieci są pomiędzy rodzicami :)
Jeśli w rodzinie (albo w kraju) źle się dzieje -
naturalne jest, że się źle z tym czujesz. Każdy (w tym
i obie kłócące się strony) chciałby, aby swary wygasły
"ale na moich zasadach". Dlatego poszukiwanie winnych,
choć bolesne, może mieć sens. Jeśli "dla dobra dzieci"
zaklajstrujemy spór sztuczną zgodą - możemy w końcu
obudzić się w domu, z którego mamusia (albo tatuś)
wyniosła wszystkie co cenniejsze rzeczy, aby sprzedać
na wódkę.
Wymownie, tak w wąskim jak i szerokim aspekcie .
Trzeba liczyć na to, że pojawi się jakiś mądry
mediator, który (dla dobra potomstwa) pogodzi
zwaśnione strony.
Miłej soboty:)
Jak w Ojczyźnie źle się dzieje to ma
również wpływ na każdą rodzinę. Udanego weekendu:)
Ważny wiersz.
Rodzice rozstając się, często walczą ze sobą,
zapominając o dzieciach, a to one zawsze są
najbardziej pokrzywdzone...
Pozdrawiam serdecznie :)
Wząny wiersz. Ojczyzna to nasza rodzina, i jak dla
każdej rodziny rozwody są bolesne.
Rozwodzą się rodzice ze sobą a nie z dzieckiem.
Dziecko niczemu nie jest winne,
nie powinno niczyją być stroną.
Często bywa inaczej, i to jest tragedia. Kocha
przecież oboje.
Żadnego przeciągania liny,
czy wzbudzania winy.
Dobry wiersz, porusza ważny temat.