Rozdarta
Malikowi
Rozdarta miedzy wami dwoma
Rzucona w otchlan bez dna...
Spadam...
Nie widze po drodze
zadnego ratunku,
zadnej galezi by sie jej uchwycic,
Ni Twojej dloni...
Zostales gdzies u gory..
i tylko czasem krzykniesz...
Ksiezniczko!!!!! to boli...
A on?
pamieta o wszystkim,
cieplych wargach,
pocalunku w deszczu,
o mgle nad ranem,
rozstaniu...
I czeka.
Az wroce.
A ja ....
spadam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.