Rozdroże
W czarnej szacie, u stóp ołtarza,
ślubuję.
Profesję złożywszy na ręce biskupie,
Czym ja się, o Panie, za Twe łaski
wykupię?
Za Twój głos powołania dozgonnie
dziękuję!
Oto do którego serce zbliżyć się
próbuje,
Gdy go widzę członki stają się jakby
trupie...
By jego przytulić marzę w swej skorupie.
Ciało i serce tylko chłopaka miłuje.
O Chryste, na krzyża drzewcu Tyś
rozpostarty
Odkupił winy sprzed oblicza Twego
Ojca...
Nie umiem przyjąć nawet z korony kolca
I mimo to jesteś na mnie zawsze otwarty?
Jestem rozdarty jak Twoje szaty przez
straże,
słabość ciała czy siłę ducha Ci okażę?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.