Rozkosz
to zapomniany o sobie wiatr lubieżnik
wpadający fontanną rozpryskującą pyłki i
krople nasienia
niosący ze sobą, z gajów i pól do gajów i
pól.. i z gwiazd
w czapę lasu, w jego ciemno-zieloną głąb
docierający do zarodni kwiatów czeremchy,
bzów, olch, topoli
gubiący się w zakamarkach cienia, liści,
dziupli
w zaułkach żuków, padlin, mchów, koron -
ten jeden wiatr
jakimiś cząstkami oderwanymi wyrywający się
na światło pól słońca
a korpusem zanikający w pobliżu strumieni i
zasłuchany
w szept liści który jest też jego
językiem
Bogini tego gaju go posiadła
A nowi bracia już przygotowują nowe desanty
na nowe lasy
Docieranie do swoich granic, do nieznanych
lądów, zakamarków szaf
drobnicy bytu, jednego dźwięku z wielu,
szeptu, zapachu, cząstki
Zniknięcie w małej bramie nieskończoności
ogromu lasu
Komentarze (5)
Dziękuję, oby takie wiatry wiały dla wszystkich moich
czytelników
Intrygująco i bardzo ciepło :)
Intrygująco i bardzo ciepło :)
Ciekawie, niebanalnie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Erotyczny podmuch:) Miłego dnia:)