rozmowa z panem S.
No i cóż bratku?
Usiadłeś na ramieniu
jak ten dziad pod kościołem
Wystawiasz pełne blizn
roztrzęsione dłonie jak wyrzut
a może bezradność nieruchawa
Patrzysz by nie uronić
nieważko lewitują żrenice
w głąb
Te łowy kocie
że mysz się nie prześlizgnie
Ach
nie staraj się tak
nadwyraz nadświadomie
dziura w całym zawsze się znajdzie
chyba że przez poprute portki
widać gołą prawdę
a może
paranoję
Zaprawdę
słusznym i pożytecznym jest
gdy prawda kole w sedno
ale zawsze można udawać
scianę
groch zakwitnie
a ty
opowiesz mi bajkę
o małym niewinnym dziecięciu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.