Roztrzaskany ptak...
Historia prawdziwa...
Pol drogi zycia zamknalem za drzwiami
wiec nie wstyd mi czasem zyc
wspomnieniami.
Tak bardzo do mego dziecinstwa chce
wrocic,lecz zadnym sposobem nie moge je
ocucic...
Umarlo moje dziecinstwo-sam nie wiem
jak,
pytam sie siebie samego
dlaczego stalo sie tak?
Dlaczego mimo,ze mialem matke
musialem ciocie kochac sila woli
ostatkiem?
Dlaczego mimo, ze nazwisko mialem,
przyjac musialem to, ze inaczej sie
nazywalem?
Moja matka czasem mnie odwiedzala,
ale nie pamietam, by do mnie czule mowic
umiala...
Raz wrocilem z podworka i zastalem mame,
wiec podbieglem-myslalem,ze przytulonym
zostane...
Ale mama i ciocia omawialy problem
powazny,
nie zauwazyly mnie, nie bylem dla nich
wazny...
Trzymalem w rece sliczny latawiec z dlugim
ogonem,
popatrzcie ciociu, mamo!
Nie slyszaly one...
Zniecierpliwione natretnym wolaniem
moim-polamaly latawiec...
i zajely sie problemem swoim.
Biedny moj ptaku, co latac umiales
wysoko
juz nie wzlecisz, nie uzalisz sie
oblokom
nad moim losem,
co jednym ciosem moje dziecinstwo
pogrzebal...
Ojcze!-gdybys to wiedzial...
Lecz nie slyszal wolania mojego,
jego nie bylo-nie znalem ojca mojego.
Pewnego razu matka mi powiedziala,
ze poszedl na wojne...i nigdy go juz nie
widziala.
Mialem tylko przy lozku jego zdjecie
male
i kiedy nikt nie widzial- ojca
calowalem.
Nie pamietam-choc bardzo bym chcial,by ktos
dla mnie w dziecinstwie serdecznosc
mial.
A we mnie rosly gorace pragnienia,
by choc troche serca,troche milosci
tchnienia...
Wrocilem po latach do matki pieleszy,
ale tego co we mnie umarlo-
nie dalo sie wskrzesic.
Roztrzaskany latawiec stale w mysli
mialem
i zalu w sobie duzo- choc tego nie
chcialem.
Dobrze bylo mi z matka w moim nowym
domu,
ale widzialem, choc nie zdradzalem
nikomu,
ze matki kochanie niepokojem jest
macone,
jakby chciala nadgonic lata dziecinstwa
mojego stracone.
Biedny ptaku dziecinstwa,
co latac przestales powoli,
teraz juz nie placz,rana juz tak nie
boli...
Tylko blizna po ranie jeszcze zaogniona,
strzaskanego dziecinstwa,
zranionego ptaka,
do dzis jest swiadkiem ona...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.