Rycerz na kulawym koniu
Choć bitwy przeważnie wygrane
To wojnę przerwała okrutna porażka
Bo ty mnie zostawiałaś tak już wiele
razy
Choć myślałem, że wracasz tak naprawdę
A jednak poległem marząc o wygranej
Bo obietnica miała być zwycięstwem
Lecz ty nie obiecywałaś przecież nigdy w
życiu
Prócz tego jednego jedynego razu
Gdy stałaś kiedyś z kimś przy ołtarzu
Padła z sakramentu ta obietnica
Której nie możesz przecież nigdy złamać
Choć serce mówi ci inaczej
Depczesz moje zwłoki na polu bitewnym
Odganiasz jeszcze kruki, ale tak z
zasady
Przecież pożreć ciała nie możesz
pozwolić
Niech same dokonają swojego rozkładu
Nikt ich nie dotknie, bo są tylko twoje
Powłoką doczesną były twojego kochanka
Który tylko chciał byś była szczęśliwa
Doznając świtu każdego poranka
Boisz się co przyniesie życie
Czy zmianę kolejną, czy brak takich
doznań
Pewnie znów spotkasz kogoś swego życia
Czy tylko będziesz już wtedy gotowa…
Komentarze (5)
A może jeszcze to nie koniec wojny, może to tylko
kolejna bitwa, tego nie wiesz, że przecież żyjesz.
Rycerze składali broń tylko w grobie, a Ty żyjesz
rycerzu, prawda?
Przekaz wiersza skłania do zadumy. Pozdrawiam :)
Dziękuje Krzysztofie
Myślę, że w drugim wersie "poraża" to literówka.
ciekawe pozdrawiam