RYK PRZYSZŁOŚCI
Stawiam prowizoryczne płoty
a potem zza nich wyglądam.
Dostrzegam iluzoryczne szczęście
w delikatnie rozbudzonych iskrach,
domy z kart i pycha w roli fundamentu.
Dachy zrywane małostkowością.
Rozczarowanie bijące falami.
Przypływ, odpływ,
Pospiech w doborze
i przekleństwa najjaśniejszych.
Karma a za nią grom,
ludzie niszczący dom
w przewadze plastik,
bezduszność i złom.
Biegnę ku gwiazdom,
zostawiam wszystko,
choroby ukradkiem wracają.
Wracam na ziemię
na powrót lekki.
Nie ja karam,
dziś hordy karają.
Próbowałem zatrzymać,
nie obarczam się winą.
Ci, którzy bluźnili
wszyscy pomrą, zaginą.
P.S.
Na ziemi nie ma ani jednego
anioła, demona, Boga czy Diabła.
Pluję w twarz każdemu
kto twierdzi inaczej.
Są ludzie, ludziska.
Są morza, są bagna.
P.S. II
Zbędne nadzieje,
nie prosiłem o to !!!!!!
Nadchodzę dziecięciem
ślepym i ufnym trwam.
Mariusz Wyszkowski
Komentarze (5)
Dosadnie,pozdrawiam :)
a autohipnoza?
mocny i wyrazisty:) pozdrawiam
Ciekawe wiersze...
Rzeczywiście brzmi jak ryk.