W rzece twojej miłości
Między mgnieniem wiosny
a ciężkim, jesiennym oddechem,
w zaburzonym porządku świata,
otwieram drzwi ciemności
i wychodzę, w to miasto takie obce,
a ty śpij, ukołysana jego oddechem.
Myślę, że trzeba choćby spróbować
okiełznać noc,
jej mroczność rozjaśnić uśmiechem,
przekroczyć granicę niewidzialnych królestw
strachu
i umrzeć dla świata, tak na krótką
chwilę,
bo umieranie, jest przecież sztuką
i w tym ciężkim oddechu miasta,
zmierzyć się trzeba z mroczną
przeszłością.
W długą noc pamiętam o swojej marności,
o wszystkich upadkach
przypudrowanych próbą zapomnienia.
Kocham jednorazowo,
lecz nie wyrzucam zużytej miłości
jak tanich reklamówek.
Rozwieszam ją między promieniami słońca,
między zimnymi strugami światła księżyca
i wskrzeszam niezgrabnymi dłońmi
każdego ranka,
na wzgórzach twoich piersi.
Wrócę, kiedy świt wytryśnie nad miastem,
kiedy wiatr, zacznie zaplatać trawom
włosy
a niewidzialne gwiazdy,
przekroczą próg domu.
Zanurzę się w rzece,
twojej niezmąconej miłości.
Manuel del Kiro
Komentarze (5)
Najważniejsze jest że z miłością płynie ten nurt.
pięknie
anna
Kocham jednorazowo, czyli trwam przy jednej kobiecie.
Może nieco przewrotnie, ale chyba o to chodzi w
poezji, żeby czytelnik tłumaczył sobie na swój własny
sposób wiersz i choć przez chwilę się nad nim
zastanowił.
ciekawe- peel kocha jednorazowo a wraca do tej która
kocha niezmąconą miłością, czyli wiernie.
Ciekawaie opisana wędrówka nocnego Marka.
Miłej soboty:)