....rzewne zmierzchu...
Pochwalona godzina zmierzchu, gdy jesteś
obok,
rozmodlona chwila milczenia, gdy jestem z
tobą.
Gdy składamy ręce w modlitwie litanii słów
miłości,
wznieśmy ramiona dziękczynnie unosząc pieśń
radości.
I wznosi się, płynie nieba pogodnego
śpiewanką,
tłumi łkające rozpacze - jest znachorką,
leczy rany, zmywając je ciepłym
deszczem,
zmierzchem rozczulonym okrywa, liścia
szelestem.
Wiatr trąca struny horyzontu żalem
rozedrgane,
i nuci...nie patrz smutkiem, nie patrz w
dale...
Rozwiera niebo parasol szczęścia tkany
srebrem,
już na zawsze przy mnie będziesz, w sercu
jesteś.
Jesteś- dżdżu kroplą, chwalną pieśnią,
myślą tułaczą,
szarą dalą, słońca obliczem, oczami, które
płaczą
czułością, jesteś godziną, co smutkiem
uderza
i cząstką codziennego wieczornego
pacierza.
......a rozdarte serce....wciąż czeka...czeka... ......na radość.....na łzę we łzach.....
Komentarze (1)
I pisz, pisz jak najwięcej, to przecież życie nasze
teraz, lepsze jest pisanie i jakież cudowne, niż tylko
płakanie, że daje ono kopa.