Sad
Znajduję spokój, gdy rankiem witam wiejski
dzień
przez uchylone okno wypuszczam nocne
ćmy.
Złota kula promieniem swoim złoci stary
pień,
sad - a w nim stół,cztery krzesła, pies,kot
i my.
Tam pośród letnich chwil wolno uciekają
dni,
nie tęsknię za czymś,co dalekie i
wyśnione.
Mało doceniałam bliskość i ciepło dłoni-
leniwym wzrokiem sięgam po jabłko
czerwone.
Wiatr rozwiał zapach upieczonego chleba,
a pszczoła wolała miód z obcego sadu.
Jak często nie doceniałam swojskiego
nieba.
Posłuchaj, skowronek nad głowami śpiewa,
dzień taki zwyczajny, wakacyjno-leniwy.
Taki błogostan w sadzie dobrze się
miewa.
Komentarze (31)
tęsknię za takim sadem z wiersza.