Samobójca...
Pewnego dnia, całkiem normalnego,
Zdarzyło się coś dla mnie ważnego.
Wtedy zrozumiałam, że czas płynie
I każda minuta kiedyś już minie.
To był upalny, majowy dzień,
Gdy każde drzewo rzucało cień.
I nagle coś się zmieniło,
Wcale nie było już miło.
Na niebie czarne chmury się pojawiły,
A promienie słońca już w blasku nie
lśniły.
Nie każdy o tym wie,
Ale niedaleko, obok mnie...
Przejechał samochód z opon piskiem,
Kierowca wcisnął gaz z naciskiem.
I zginął, spadł ze zbocza,
A wszystko to stało się na mych oczach.
Śmierć go dotknęła,
Ostatnia godzina minęła.
Wypadek był celowy.
O pomyłce nie ma mowy.
On samobójstwo popełnił
I swe marzenie spełnił.
Widocznie chciał się gdzieś skryć.
Widocznie nie chciał już żyć.
Może nieszczęśliwy był nieraz,
A czy lepiej mu teraz?
Może tak, może nie.
Nikt tego nie wie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.