samotne odchodzenie
podczas mojego teraz pobytu w szpitalu ,w ktorym nie bylam 32 lata,czyli od urodzenia syna przyjrzałam sie smutnej samotnej starości .oj nie udała sie Panu Bogu starość jako etap zycia
biało seledynowy korytarz
łóżko
na nim zasuszona
pokryta
siatką wyżłobień
twarz
bezzębne usta
wdychające
szpitalny zaduch śmierci
karmiąca obca ręka
wlewa krople
może ostatnie
spadają
na szarą pościel
samotne odchodzenie
przemykające
białe obojętne
fartuchy
jeszcze samodzielne
ciekawskie
szlafroki cieni
i wczepione
w koszulę
bezdomne dłonie
nikt ich nie
dotyka
nie głaszcze
gdzie teraz są ręce
które ona
tuliła...
Komentarze (35)
smutna refleksja odchodzącej starości i przeważnie tak
jest,że brakuje bliskich w tych najważniejszych
chwilach,bo póki mózg żyje czucie jest a to bardzo
przykre i zgadzam się ze smutną starość Panu Bogu nie
wyszła
pozdrawiam serdecznie :)
dziekuje Andrzeju i Tobie też życzę miłego wieczora!!!
smutna napisałaś bardzo smutny, wzruszający
wiersz...prawdziwy do bólu i refleksji:) miłego
wieczoru
No właśnie - gdzie teraz są dziatki w ostatnich
godzinach matki?
Bardzo prawdziwy obraz, smutna. I bardzo smutny.