Samotność
Znowu jak palec siedzę całkiem sam
Dźwięki muzyki wpadają jednym i wylatują
drugim uchem.
I jak tu żyć pełnią życia?
Jak myśleć optymistycznie patrząc na świat
z ukrycia?
Może wyjść na światło?
Może pokazać się światu?
Tylko, po co znowu ktoś perfidnie splunie
mi w twarz.
Powie odejdź ty tu nie pasujesz.
I znów jak pies, który dostał kijem przez
grzbiet odejdę ze spuszczoną głową.
Siądę w kącie wyjmę kartkę i długopis,
Znowu łza spłynie rozmiękczając papier i
wyleje na kartkę milion zbędnych dla reszty
słów.
Ale to moje słowa, moja nadzieja i moja
miłość.
I nie pozwolę nikomu patrzeć na nie
pogardliwym wzrokiem.
Niech sam usiądzie niech napisze, co czuje
i spokojnie zaśnie.
Zaśnie w niespokojnym mroku ludzkich
odrażających spojrzeń.
I tym sposobem kończę kolejny bezsensowny
wywód, bo przecież, kogo to interesuje?
Kto zechce odczytać zawartość rozmiękłej od
łez kartki papieru?
Kto przeczyta i powie mam tak jak on -
przecież nie ma dwóch takich samych
ludzi.
A jednak odchodzę w swą prywatną ciemność z
nadzieją,
Z nadzieją na lepsze jutro, z nadzieją, że
kogoś o ciepłym sercu poruszą słowa tak
proste i tak piękne.
I będę tak odchodził, co dnia coraz
bardziej zmęczony życiem i samotnością,
która już na zawsze ze mną zostanie.
A na końcu zobaczę dół wykopany w ziemi, z
dębowym pudłem i będę wiedział, że odchodzę
w spokoju zostawiając po sobie tą samą
pustkę, która towarzyszyła mi przez całe
żałosne życie.
To jest właśnie moja samotność moja i
nikogo więcej, więc dajcie mi w spokoju
kontynuować nędzny żywot
niezrozumianego.
Jakub Lewandowski Płock 23.01.2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.