Samotność o poranku
Zorza czerwieni się szeroką łuną....
o poranku...
gdy idę z tobą u boku
a jednak tak samotna...
żółte liście znaczą nam drogę
żółte liście szeleszczę pod stopami z
każdym krokiem...
z każdym krokiem z każdą sekundą
oddzielającą nas od siebie
"żałuję że tak późno Cię poznałem"
to Twoje słowa...
a ja teraz samotna...
o poranku...
głębsze doznania bo pod wływem
etanolu...
jednak słowa powiedziane ...
gesty uczynione...
choć na chwilę rozproszyły cienie...
zaciskające się wokół mnie,
jak pętla na szyjii skazańca..
tych cieni posłańców samotności....
o poranku..
a ja idę...
lecz Ty nie ..
odjechałeś ....
ostatnie złączenie ciał...
ostatnie spojrzenie w oczy...
te brązowe tak bliskie przez te dwa
dni...
drżenie ust...
wczoraj jeszcze złączonych...
słowa które się cisną na usta
niewypowidziane.. .
po co dodawać sobie cierpień...
może litościwa siostra Zapomnienie otoczy
Cię opieką...
a ja będę szła...
wiecznie samotna...
spadły żółte liście...
Żegnaj....
"żałuję że tak późno Cię poznałem"
żałuję że tak późno Cię poznałam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.