sanctus po burzy
Święty spacer w pole po wylewnej burzy,
kiedy kurz na drodze dawno oswojony.
Święty chleb na stole po każdej podróży,
święty czasu złodziej, co zaplata
dłonie.
Przenajświętsza w tobie śmiechu
plątanina,
jak gniazdo bocianie z najpierwszym
klekotem.
Święty czasem człowiek, kiedy spokój w
żyłach
na wieczne czekanie i na wieczne potem.
święte sny na jawie o pani jutrzence
chabry i kąkole i taniec w kałuży
święta miłość w trawie- zaplecione ręce,
kiedy spacer w pole po wylewnej burzy.
Komentarze (11)
Ciekawy wiersz pozdrawiam serdecznie;)
Jakże to jest niepojęte,
tam gdzie spojrzysz, wszystko święte,
tylko życie świętym nie chce być,
chyba o takim, nie można nawet śnić.
Fajny wiersz. Pozdrawiam.Młego wieczoru :)
Po prostu - pięknie! Pozdrawiam!
to cudo, nie tylko natury :)
Niestraszne burze czy ulewne deszcze, gdy serce...
zywe jeszcze :))
niezwykly wiersz, a pierwsze dwa wersy drugiej strofy
:*)
Wyjątkowo czarujący klimatem i przesłaniem.
Witam piękna melancholia i ach;)pozdrawiam cieplutko;)
Ładna melancholia Pozdrawiam:))
Piękny...zaczarowałaś. Miłej niedzieli.
Przecudnej urody jest to wiersz :-)